środa, 4 stycznia 2012

Coraz bliżej... sesja!

Poranek obudził mnie kolejnym bólem głowy ;/ mógłby mnie czymś wreszcie zaskoczyć, oczywiście czymś pozytywnym.
Żyłam cały czas w błogiej nieświadomości myśląc, że czas sesji jest jeszcze daleko przede mną i zdążę się na wszystko nauczyć. A tu psikus! Od środy zaczyna się piekło, tego jednego dnia mam egzamin z psychologi, koło z matmy i koło ze statystyki. A im dalej w las, tym więcej drzew....
Jadąc kolejką do Sopotu i patrząc na konie biegające na padokach zawsze żałuję, że już nie jeżdżę. Kiedyś za dobrych czasów jeździło się codziennie, nie wyobrażało się bez tego życia. Jak mi brakuje tego beztroskiego czasu spędzonego w stajni wśród koni i znajomych, skoków przez przeszkody, zawodów, wyjazdów w teren, przesiadywania w boksie z ukochanym pupilem... Ile dałabym, żeby te czasy wróciły, ale życie to życie, nie rozpieszcza. Sytuacja całkowicie się zmieniła i kilka czynników zadecydowało, że moja styczność z końmi kończy się na patrzeniu przez okno SKM-ki. Mam wielką nadzieję, że się to zmieni... Bo czym jest życie pozbawione przyjemności i marzeń?
Jutro tylko mikroekonomia i weekend, ale pracowity..




1 komentarz:

  1. Podziwiam Cię, ja rozumiem dobrze matematykę, nie mam żadnych problemów z logiką, geometrią i innymi teoretycznymi, ale w obliczeniach od razu tracę głowę, grr! Marzenia się spełnią, zobaczysz:)

    OdpowiedzUsuń